Moja fascynacja Anią zaczęła się w połowie lat 70-tych. W zakładach pracy często wtedy rozdawano bilety na różne występy, a moi rodzice zabierali mnie na tego typu imprezy. W taki oto sposób znalazłam się na dwóch koncertach Ani w Szczecinie.
Była zjawiskowa. Podobała mi się i jako kobieta, i jako piosenkarka. Będąc dzieckiem wycinałam z gazet wszystko o Ani, co tylko wpadło mi w ręce. Do dnia dzisiejszego nagromadziłam z tysiąc artykułów i tysiące zdjęć. Każdy kolejny materiał o Ani cieszy i fascynuje. I nigdy dość. Tak rekompensujemy sobie, my fani, jej brak.
Jak wybrać ulubione zdjęcie Anny, kiedy wszystkie są takie piękne?
Uwielbiam Ani głos, jedyny i niepowtarzalny. Jej piosenki towarzyszą mi przez całe życie.
14 marca 1980 roku nie było takiego dobrego przekazu informacji, jak dzisiaj. O śmierci Ani dowiedziałam się w sobotę, 15 marca rano, znalazłam jej nazwisko wśród ofiar katastrofy. Rozpaczałam przez tydzień, ale żal pozostał do dzisiaj. Wtedy - na gorąco napisałam list na trzy strony do "Świata Młodych". Redakcja przy artykule ze zdjęciem z marca 1980 roku wydrukowała jedno zdanie, zdanie, które mówi wszystko to, co czuję: "Była moim zdaniem najlepszą polską piosenkarką i choć nie żyje, nadal nią będzie".