Dzisiaj

Z wielkim smutkiem i żalem zawiadamiamy o śmierci Pana Jarosława Kukulskiego... Męża Ani Jantar, ojca ich córki Natalii. Był cudownym człowiekiem, ciepłym i otwartym. Był też szanowanym, uzdolnionym i genialnym kompozytorem.

Odszedł od nas dziś, po długiej i ciężkiej chorobie...

Całym sercem łączymy się w bólu z Rodziną: Natalią, Michałem, Babcią Halinką, oraz z najukochańszymi wnukami Pana Jarka: Anią i Jasiem.


[*][*][*]

 

"We wszystkich utworach, które piszę pragnę być sobą, chociaż niektórzy mają mi to za złe. Jednocześnie staram się być w zgodzie z najnowszymi tendencjami i stylami obowiązującymi na światowym rynku..." - tak odpowiadał Jarosław Kukulski zapytany o swe artystyczne credo na łamach tygodnika "Spiewamy i tańczymy".

W tym roku obchodził 40-lecie pracy kompozytorskiej. A kompozytorem był prawie od zawsze. W wieku 6 lat uczył się gry na fortepianie, a swój pierwszy utwór skomponował jeszcze w szkole podstawowej. Ukończenie w roku 1967 z wyróżnieniem, Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Poznaniu było wstępem do olbrzymiej kariery i pasma sukcesów muzyka, którego melodie poznała cała Polska. 

Był osobą bardzo ciepłą, pogodną i skromną. Mimo tragicznych chwil w swoim życiu zawsze optymistycznie patrzył na świat. Jego muzyka z biegiem lat stawała się coraz głębsza i dojrzalsza. Komponował m.in. dla Eleni, Haliny Frąckowiak, Felicjana Andrzejczaka i Krzysztofa Krawczyka. Pisał dla tych wykonawców, których lubił, cenił lub kochał. Kiedy poszukiwał do założonego przez siebie zespołu Waganci solistki, na eliminacje zgłosiła się 18-letnia Anna Jantar. "Pokochałem ją od samego początku naszej znajomości" - wspomina. Pisał dla Niej piosenki, które z czasem weszły do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej. Po
śmierci Anny, właściwie na próbę, z ciekawości, jak to wypadnie, skomponował dla siedmioletniej, wówczas córki Natalii piosenkę pt. "Co powie tata". Jej sukces przerósł najśmielsze oczekiwania... 

Od kliku lat Jarosław Kukulski poważnie chorował. Media informowały o przebytych operacjach i o nadal cieżkim stanie Jego zdrowia. Wierzyliśmy, że to wszystko jest tylko przejściowe, że będzie lepiej... On sam bardzo szczerze opowiadał o swej chorobie na łamach prasy, jeszcze na początku bieżącego roku. Odszedł niespodziewanie, po cichu, w momencie kiedy wydawało się, że najgorsze już minęło.