Agnieszka Tatar

634865876102126548                Anna Jantar... Hm... Zawsze brakuje mi słów, by powiedzieć, kim Ona dla mnie jest. A zaczęło się tak... W 2011 roku usłyszałam w radiu piosenkę pt. "Żeby szczęśliwym być". Coś mnie w niej bardzo zaciekawiło, to chyba był ten głos. Po prostu zaczęłam jej słuchać. Byłam pewna, że skądś znałam ten głos i nie myliłam się. Oczywiście, że znałam. Nazwisko Anny Jantar już coś mi mówiło, a więc musiałam już wcześniej mieć do czynienia z tą Artystką. Wyszukałam w internecie utwór: "Żeby szczęśliwym być" i słuchałam go bez przerwy. Później... zapomniałam o tej piosence, ale powróciłam do niej w styczniu 2012 roku. To niesamowite, ale znowu w radiu usłyszałam ten utwór. Wszystko do mnie powróciło, wiedziałam że coś się za tym kryje i obiecałam sobie, że tym razem nie dam Ani tak szybko odejść z mojego życia. Zaczęłam się interesować Anną. Poznawałam coraz to nowe utwory, czytałam jej biografię. Z dnia na dzień ta Osoba stawała mi się coraz bliższa i bliższa. Aż w końcu uświadomiłam sobie, że mam nową idolkę. Od samego początku miałam poczucie, że Ania zostanie ze mną na zawsze. Wcześniej nie zdarzało mi się być czyjąś fanką dłużej niż przez miesiąc. Wiedziałam, że w przypadku Ani będzie inaczej. Nie myliłam się.

Minęło już ponad trzy lata od Jej poznania, ale mam wrażenie, że Ania jest ze mną dłużej. Chyba wszyscy, którzy kochają Annę mają takie samo wrażenie. Bywają dni, że ogromnie mi Jej brakuje, tęsknię i czuję pustkę w sercu. Szczególnie dzień 14 marca najtrudniej mi przeżyć. Moim największym marzeniem jest pojechać do Warszawy i odwiedzić Ją na Cmentarzu Wawrzyszewskim. 

Dzięki Annie mam siłę, walczę z codziennością i mam podporę. Chciałabym podziękować Ani nie tylko za wspaniałą muzykę, również za Jej godną podziwu osobowość.

Aniu, dziękuję Ci bardzo. We mnie żyjesz nadal i to się nie zmieni.

Amelia Katarzyna Prusaczyk


Bildschirmfoto 2017 07 02 um 11.29.58         Anna Jantar - któż nie zna tego jakże pięknego nazwiska? Ja miałam okazję je poznać w 2013 roku, kiedy to moja przyjaciółka Joanna powiedziała mi, że dostała w prezencie płytę z piosenkami Anny. Gdy mi o tym powiedziała, poprosiłam ją o więcej informacji na temat tej piosenkarki. Joanna opowiedziała mi w skrócie historię życia Anny, nawet podesłała mi kilka piosenek z płyty, którą dostała. Natychmiast zaczęłam odsłuchiwać jedna po drugiej i stało się... Zakochałam się w tych cudownych piosenkach na zawsze. Odtąd wiedziałam już, że towarzyszyć mi będą przez całe moje życie. Od czasu, kiedy poznałam już pewną część repertuaru Anny, zaczęłam poszukiwać informacji na temat Jej życia. Pierwszym materiałem, który zgromadziłam w swoim domowych archiwum była książka ks. Witko pt. "Anna Jantar", później były książki Marioli Pryzwan oraz Marcina Wilka. Posiadam również kilka pocztówek dźwiękowych, widokówek, gazet oraz płyt winylowych z piosenkami Anny i nie tylko. Zakupiłam sobie nawet perfumy, które lubiła Anna - "Charlie" marki Revlon. Chciałam choć na chwilę poczuć klimat tamtych lat. Książka ks. Andrzeja Witko wydała mi się książką-rzeką, ponieważ zawarte są w niej wszystkie bardzo ważne wywiady z Anną, które są dostępne w archiwach mediów. To nie lada gratka dla wielbicieli Anny. Gdy zaczynałam czytać tę książkę, natychmiast moja wyobraźnia popędzała mnie w lata 70-te. Nadmienić muszę jeszcze, że niestety nie dane mi było żyć w tamtych czasach. Urodziłam się trzynaście lat po śmierci Anny. Moim zdaniem dzisiejsze piosenki nie mają dobrego i łatwego do zapamiętania tekstu. Utwory z dawnych lat miały sens, budziły w człowieku takie uczucia, jak szczęście i radość. Uważam, że aby piosenka mogła stać się hitem powinna mieć skromny tekst, bez wulagrnych treści. W tekstach piosenek Anny Jantar tkwi olbrzymi potencjał, gdy słucham tych utworów przenoszę się na chwilę do tamtych lat - "zalatanych lat siedemdziesiątych" i czuję się tak, jakbym tam naprawdę była.

Chciałabym odnieść się jeszcze do samej Anny i Jej charakteru. Była nadzwyczaj wyjątkową osobą. Anna była uśmiechnięta, radosna, niekiedy szalona, wrażliwa, spontaniczna, można by wymieniać Jej zalety w nieskończoność. Była troskliwą matką dla Natalki. Kochała ją i dawała jej duże poczucie bezpieczeństwa. Starała się spędzać z nią jak najwięcej czasu, chociaż nie zawsze to było możliwe. Anna niechętnie wyjeżdżała w długie trasy koncertowe, wiedziała że rozłąka z rodziną będzie dla niej udręką. Miała tyle marzeń, planów do zrealizowania. Kto wie, w jakim stylu śpiewałaby dzisiaj? Pod koniec swojego życia Anna pragnęła zmian. Nowa fryzura, piosenki w rockowym stylu... Nagrała piosenki: "Tylko mnie poproś do tańca", "Układ z życiem", "Nic nie może wiecznie trwać" - już same tytuły tych piosenek świadczą o o tym, że stawała się doroślejsza i poważniejsza. Chciała stworzyć swój musical...

Jeśli miałabym określić, kim dla mnie jest Anna Jantar odpowiedziałabym, że jest najcudowniejszym człowiekiem, który daje mi siłę, aby przetrwać kolejne chwile, te dobre i te złe. Dzięki niej poznałam wielu ludzi, z którymi mam kontakt. Słucham jej piosenek, gdy jestem szczęśliwa i radosna, ale też gdy jest po prostu smutno. Dają mi kojącą moc. Nawet gdy na zewnątrz nie ma słońca, ja za pośrednictwem Anny mam je w sobie i noszę ze sobą zawsze i wszędzie.

Pisząć to wspomnienie mam poczucie, że Jej piosenki będą razem z nami na zawsze. Mijają lata, a dźwięk usłyszany w radiu, czy reklamie w telewizji daje do zrozumienia, że kobieta o pięknym głosie i szlachetnym sercu wygrała! Jest niezwyciężona i nawet kwestia stu lat nie zdoła zmienić niekrytej do dziś popularności tej piosenkarki. 

Maciej Malinowski

Anna

14 marca jest datą, która na zawsze utkwiła w kalendarzu mojego życia. Miałem niespełna 7 lat, gdy Ania odeszła. Trudno wierzyć, że to już tyle lat...

Wydawałoby się, że byt ludzki jest "skończony" w sensie istnienia i pamięci pokoleń. Tak nie jest w przypadku Ani Jantar. Przygoda z muzą Ani zaczęła się w moim przypadku w latach 80-tych, kiedy to pojawiły się liczne wznowienia płyt analogowych z Polskich Nagrań, a w Telewizyjnym Koncercie Życzeń nadawano piosenki Anny. Pamiętam, jak z wielkim przeżyciem słuchałem utworu pt. "Radość najpiękniejszych lat". Dziś, aż trudno uwierzyć, że był to rok 1978, że Ania miała 28 lat i że za dwa lata miało nastąpić to, co się stało.

Były lata przynależności do Klubu Muzycznego "Anna - Natalia" w Bydgoszczy, który zrzeszał wielu sympatyków Ani. Organizowano więc spotkania i koncery. Każdorazowe wydawnictwa sumiennie zbierane i kolekcjonowane - zawsze z nadzieją, że będzie coś nowego, bardziej unikatowego. Do dziś pielęgnuję w sobie pamięć tej pieknej, młodej dziewczyny, która zbyt szybko zniknęła z tej, jakże szeroko pojętej rzeczywistości. Był to szczególny cios dla rodziny, ale również dla wielu wielbicieli twórczośći i talentu Anny Jantar.

Wielkim przeżyciem była dla mnie możliwość poznania rodziców Ani Jantar. Studiując w Poznaniu miałem przyjemność wielokrotnie odwiedzać Pana Józefa Szmeterlinga w jego mieszkaniu przy ul. Kasprzaka 7. Wiele z tych spotkań, rozmów z ojcem Ani utrwaliłem w swoich myślach w postaci niewymazywalnego filmu, do którego wracam pamięcią pielegnując jego obraz. Miałem też okazję kilkakrotnie spotkać się z Panią Halinką Szmeterling, o której mimo upływu wielu lat - nadal często myślę. Legenda Ani Jantar łączyła i nadal łączy wielu ludzi. Jest to w pewnym sensie swoisty fenomen i namacalny dowód przetrwania. Mnie połączyła ćwierć wieku temu z Mariolą Pryzwan i Jej mężem Sławkiem. Ta przyjaźń niezmiennie trwa do dziś.

Jest wielu fantastycznych ludzi - bliskich Annie, którzy dbają o utrwalenie Jej pamięci i jestem ogromnie im za to wdzięczny. Dzięki nim obraz Anny nie okrywa się patyną przeszłości. Jest i ta strona, która stała się ciepłym azylem wspomnień, swoista ucieczka w utęsknioną przeszłość, do której tak chętnie wraca wielu z nas. Mimo odległości czasowo - przestrzennej wracam też i ja, czy to w formie jej muzyki, czy to przez przyjaźnie i znajomość, czy też odwiedziny ... tam w cieniu i ciszy tui na warszawskim Wawrzyszewie.

Wielokrotnie zastanawiam się nad tym, co byłoby gdyby nie ten feralny lot? Jak dalej potoczyłaby się kariera Ani? Jak wiem, to pytanie towarzyszy każdemu z nas. Są zatem w życiu pytania, które pozostają bez odpowiedzi.

 

Jakub Półgrabski

Anna Jantar 1Annę Jantar "poznałem" w marcu 2013 roku. W radiu leciała piosenka "Najtrudniejszy pierwszy krok", wpadła mi w ucho, więc zapytałem mamę, kto ją śpiewa. Odpowiedziała, że piosenkarka ta już nie żyje i jest to Anna Jantar. Chciałem się dowiedzieć coś więcej o tej Artystce. Zasiadłem do internetu i wpisałem hasło "Anna Jantar". Jak się okazało, znałem już wcześniej kilka piosenek Bursztynowej Dziewczyny, a były nimi: "Nic nie może wiecznie trwać", "Moje jedyne marzenie", "Jambalaya", czy "Tyle słońca w całym mieście". Znałem te utwory najczęściej z radia. Zachwycił mnie jej piękny głos, uroda. Wiedziałem, że to będzie moja idolka, że drugiej takiej nie znajdę. Zacząłem potem poznawać mniej znane piosenki Anny Jantar, takie jak: "Żeby szczęśliwym być", "Za wszystkie noce", "Biały wiersz od ciebie", "Jak w taki dzień deszczowy", "Gdzie nie spojrzę - ty", "Co ja w tobie widziałam", czy "Kto wymyślił naszą miłość". Szczerze powiem, zakochałem się w Annie Jantar. Od tamtego czasu stała mi się bardzo bliską osobą, przez kilka miesięcy była piosenkarką, której słuchałem tylko i wyłącznie. Na gwiazdkę 2013 roku dostałe płytę "The best - Dyskotekowy bal", książkę "Anna Jantar" Andrzeja Witko i box "Wielka Dama". Byłem bardzo zadowolony z gwiazdkowych prezentów i od tamtej pory zacząłem gromadzić materiały z Anną Jantar. Kiedy na moje 12. urodziny rodzice kupili mi nowy adapter AKAI i płytę winylową "Anna Jantar" zacząłem się pasjonować płytami winylowymi. Przekonałem się, że na czarnym krążku piosenki Anny brzmią o wiele lepiej niż na płytach CD. Obecnie moja kolekcja liczy już około 50 winyli.

Na pytanie, kim jest dla mnie Anna Jantar odpowiem:

Jest dla mnie osobą bardzo ważną, bez której moje życie byłoby o wiele uboższe. Gdy mam zły dzień, odtwarzam płyty z jej piosenkami i od razu humor mi się poprawia. Dzięki Annie poznałem wiele wspaniałych osób, z którymi świetnie się dogaduję. Według niektórych moich znajomych powinienem słuchać bardziej nowoczesnej muzyki, że lata 70-te to historia bardzo odległa. Pytają: "Kuba kiedy ci to przejdzie?" Jednak fascynacja Anną nigdy nie minie.

Bardzo się cieszę, że mimo upływu 35 lat od jej śmierci wciąż się pamięta o Annie Jantar. Powstają nowe strony internetowe, facebookowe. Grono fanów tej Artystki wciąż rośnie.

Aniu, na zawsze pozostaniesz w moim sercu!

Jakub, 13 lat

 

Adam Horodecki

w domu z Natalia 79

Moja przygoda z Anną Jantar zaczęła się bardzo dawno temu, bo w czasie gdy byłem jeszcze przedszkolakiem. Była to końcówka lat 70-tych, Ania była wtedy u szczytu sławy, jej piosenki nie schodziły z anteny radiowej, pojawiała się często w telewizji, z reguły ubrana na biało. Pierwsza piosenka jaką poznałem to "Za każdy uśmiech". Jeszcze nie wiedziałem kto ją śpiewa, ale bardzo lubiłem słuchać tego pięknego głosu. Za to gdy przebojem stała się "Jambalaya" już wiedziałem kto jest wykonawcą. Potem były następne hity, niedzielny "Telewizyjny Koncert Życzeń", a w nim na przemian "Za wszystkie noce" lub "Radość najpiękniejszych lat" i Ania ubrana oczywiście na biało! Tak ją zapamiętałem z czasów gdy żyła.

Potem przyszła ta nieszczęsna katastrofa, która nam ją zabrała i smutek, który panował w domu tak jakby odszedł ktoś z rodziny. W tym czasie pojawiły się także plotki, które dziś nazwałbym bzdurami, ale wtedy nawet te wyssane z palca informacje o tym, że Ania nie leciała tym samolotem, że została porwana itd, były lepsze niż okrutna prawda. Pamiętam też jak w pierwszą rocznicę śmierci "Studio 2" pokazało fragment recitalu, który zaczynał się od piosenki "Biały wiersz od ciebie". Przypomnę, że wtedy po raz pierwszy od dnia katastrofy pokazano Annę w telewizji! Moja pierwsza myśl taka, że nie zdawałem sobie sprawy, że Ania była taka ładna. Oglądaliśmy ten program całą rodziną, nie wszyscy do końca, mama już podczas pierwszej piosenki wyszła z pokoju, wzruszenie nie pozwoliło jej obejrzeć tego programu do końca.

Mimo, że już tyle lat minęło od tego czasu, piosenki Ani towarzyszą mi do dziś. Gdy jest mi smutno włączam "Tylko mnie poproś do tańca" lub "Tak wiele jest radości", gdy czuję się samotny "Zostałeś sam". Gdy mi dopisuje humor "Żeby szczęśliwym być". Takich przykładów można mnożyć. Repertuar Ani jest tak różnorodny, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Cieszę się, że wychodzą coraz to nowe wydawnictwa, płyty z niepublikowanymi piosenkami, a nawet z takimi, o których wcześniej nie wiedziałem.

Mam nadzieję, że doczekam chwili, gdy na półce, gdzie trzymam swoje skarby związane z moją ulubioną wokalistką tj. książki, płyty cd itd. postawię kiedyś płytę DVD, na której będą zebrane wszystkie zachowane teledyski Anny Jantar.