Amelia Katarzyna Prusaczyk
Anna Jantar - któż nie zna tego jakże pięknego nazwiska? Ja miałam okazję je poznać w 2013 roku, kiedy to moja przyjaciółka Joanna powiedziała mi, że dostała w prezencie płytę z piosenkami Anny. Gdy mi o tym powiedziała, poprosiłam ją o więcej informacji na temat tej piosenkarki. Joanna opowiedziała mi w skrócie historię życia Anny, nawet podesłała mi kilka piosenek z płyty, którą dostała. Natychmiast zaczęłam odsłuchiwać jedna po drugiej i stało się... Zakochałam się w tych cudownych piosenkach na zawsze. Odtąd wiedziałam już, że towarzyszyć mi będą przez całe moje życie. Od czasu, kiedy poznałam już pewną część repertuaru Anny, zaczęłam poszukiwać informacji na temat Jej życia. Pierwszym materiałem, który zgromadziłam w swoim domowych archiwum była książka ks. Witko pt. "Anna Jantar", później były książki Marioli Pryzwan oraz Marcina Wilka. Posiadam również kilka pocztówek dźwiękowych, widokówek, gazet oraz płyt winylowych z piosenkami Anny i nie tylko. Zakupiłam sobie nawet perfumy, które lubiła Anna - "Charlie" marki Revlon. Chciałam choć na chwilę poczuć klimat tamtych lat. Książka ks. Andrzeja Witko wydała mi się książką-rzeką, ponieważ zawarte są w niej wszystkie bardzo ważne wywiady z Anną, które są dostępne w archiwach mediów. To nie lada gratka dla wielbicieli Anny. Gdy zaczynałam czytać tę książkę, natychmiast moja wyobraźnia popędzała mnie w lata 70-te. Nadmienić muszę jeszcze, że niestety nie dane mi było żyć w tamtych czasach. Urodziłam się trzynaście lat po śmierci Anny. Moim zdaniem dzisiejsze piosenki nie mają dobrego i łatwego do zapamiętania tekstu. Utwory z dawnych lat miały sens, budziły w człowieku takie uczucia, jak szczęście i radość. Uważam, że aby piosenka mogła stać się hitem powinna mieć skromny tekst, bez wulagrnych treści. W tekstach piosenek Anny Jantar tkwi olbrzymi potencjał, gdy słucham tych utworów przenoszę się na chwilę do tamtych lat - "zalatanych lat siedemdziesiątych" i czuję się tak, jakbym tam naprawdę była.
Chciałabym odnieść się jeszcze do samej Anny i Jej charakteru. Była nadzwyczaj wyjątkową osobą. Anna była uśmiechnięta, radosna, niekiedy szalona, wrażliwa, spontaniczna, można by wymieniać Jej zalety w nieskończoność. Była troskliwą matką dla Natalki. Kochała ją i dawała jej duże poczucie bezpieczeństwa. Starała się spędzać z nią jak najwięcej czasu, chociaż nie zawsze to było możliwe. Anna niechętnie wyjeżdżała w długie trasy koncertowe, wiedziała że rozłąka z rodziną będzie dla niej udręką. Miała tyle marzeń, planów do zrealizowania. Kto wie, w jakim stylu śpiewałaby dzisiaj? Pod koniec swojego życia Anna pragnęła zmian. Nowa fryzura, piosenki w rockowym stylu... Nagrała piosenki: "Tylko mnie poproś do tańca", "Układ z życiem", "Nic nie może wiecznie trwać" - już same tytuły tych piosenek świadczą o o tym, że stawała się doroślejsza i poważniejsza. Chciała stworzyć swój musical...
Jeśli miałabym określić, kim dla mnie jest Anna Jantar odpowiedziałabym, że jest najcudowniejszym człowiekiem, który daje mi siłę, aby przetrwać kolejne chwile, te dobre i te złe. Dzięki niej poznałam wielu ludzi, z którymi mam kontakt. Słucham jej piosenek, gdy jestem szczęśliwa i radosna, ale też gdy jest po prostu smutno. Dają mi kojącą moc. Nawet gdy na zewnątrz nie ma słońca, ja za pośrednictwem Anny mam je w sobie i noszę ze sobą zawsze i wszędzie.
Pisząć to wspomnienie mam poczucie, że Jej piosenki będą razem z nami na zawsze. Mijają lata, a dźwięk usłyszany w radiu, czy reklamie w telewizji daje do zrozumienia, że kobieta o pięknym głosie i szlachetnym sercu wygrała! Jest niezwyciężona i nawet kwestia stu lat nie zdoła zmienić niekrytej do dziś popularności tej piosenkarki.
Maciej Malinowski
14 marca jest datą, która na zawsze utkwiła w kalendarzu mojego życia. Miałem niespełna 7 lat, gdy Ania odeszła. Trudno wierzyć, że to już tyle lat...
Wydawałoby się, że byt ludzki jest "skończony" w sensie istnienia i pamięci pokoleń. Tak nie jest w przypadku Ani Jantar. Przygoda z muzą Ani zaczęła się w moim przypadku w latach 80-tych, kiedy to pojawiły się liczne wznowienia płyt analogowych z Polskich Nagrań, a w Telewizyjnym Koncercie Życzeń nadawano piosenki Anny. Pamiętam, jak z wielkim przeżyciem słuchałem utworu pt. "Radość najpiękniejszych lat". Dziś, aż trudno uwierzyć, że był to rok 1978, że Ania miała 28 lat i że za dwa lata miało nastąpić to, co się stało.
Były lata przynależności do Klubu Muzycznego "Anna - Natalia" w Bydgoszczy, który zrzeszał wielu sympatyków Ani. Organizowano więc spotkania i koncery. Każdorazowe wydawnictwa sumiennie zbierane i kolekcjonowane - zawsze z nadzieją, że będzie coś nowego, bardziej unikatowego. Do dziś pielęgnuję w sobie pamięć tej pieknej, młodej dziewczyny, która zbyt szybko zniknęła z tej, jakże szeroko pojętej rzeczywistości. Był to szczególny cios dla rodziny, ale również dla wielu wielbicieli twórczośći i talentu Anny Jantar.
Wielkim przeżyciem była dla mnie możliwość poznania rodziców Ani Jantar. Studiując w Poznaniu miałem przyjemność wielokrotnie odwiedzać Pana Józefa Szmeterlinga w jego mieszkaniu przy ul. Kasprzaka 7. Wiele z tych spotkań, rozmów z ojcem Ani utrwaliłem w swoich myślach w postaci niewymazywalnego filmu, do którego wracam pamięcią pielegnując jego obraz. Miałem też okazję kilkakrotnie spotkać się z Panią Halinką Szmeterling, o której mimo upływu wielu lat - nadal często myślę. Legenda Ani Jantar łączyła i nadal łączy wielu ludzi. Jest to w pewnym sensie swoisty fenomen i namacalny dowód przetrwania. Mnie połączyła ćwierć wieku temu z Mariolą Pryzwan i Jej mężem Sławkiem. Ta przyjaźń niezmiennie trwa do dziś.
Jest wielu fantastycznych ludzi - bliskich Annie, którzy dbają o utrwalenie Jej pamięci i jestem ogromnie im za to wdzięczny. Dzięki nim obraz Anny nie okrywa się patyną przeszłości. Jest i ta strona, która stała się ciepłym azylem wspomnień, swoista ucieczka w utęsknioną przeszłość, do której tak chętnie wraca wielu z nas. Mimo odległości czasowo - przestrzennej wracam też i ja, czy to w formie jej muzyki, czy to przez przyjaźnie i znajomość, czy też odwiedziny ... tam w cieniu i ciszy tui na warszawskim Wawrzyszewie.
Wielokrotnie zastanawiam się nad tym, co byłoby gdyby nie ten feralny lot? Jak dalej potoczyłaby się kariera Ani? Jak wiem, to pytanie towarzyszy każdemu z nas. Są zatem w życiu pytania, które pozostają bez odpowiedzi.